MENU

Forum - Życie na emigracji ...

Życie na emigracji ...

Życie na emigracji ...

Pomyślałam sobie, że może fajny byłby taki wątek, w którym moglibyśmy opisywać swoje wzloty i upadki, problemy i chwile szczęścia jako niepełnosprawni emigranci :) Ja takim jestem od 5 lat ... Mieszkam w północno-wschodniej Anglii i mam rzut beretem do Szkocji, a jeszcze tam nie byłam ;)  Kiedy przyjechałm do Anglii z 3 letnim synkiem w październiku 2006 roku, byłam w 6 miesiącu ciąży bliźniaczej. Uznaliśmy z mężem, że przy powiększającej się rodzinie nie damy rady utrzymać się finansowo w Polsce, stąd decyzja o wyjeździe. Pierwsze pół roku było okropne, nawet mój mąż zwątpił w słuszność decyzji, ale nie ugiełam się pocieszałam go jak mogłam, choć sama płakałam po nocach. Teraz to już dawno za nami.  Mam 3 synów ;) Bliźniaki w tym roku skończą 5 lat :D a Miki miał w zeszłym roku komunię, niewiadomo kiedy ten czas minął. Chłopaki chodzą do jednej szkoły (katolickiej). Mieszkamy w małym mieście, ma lekko ponad 100tys mieszkańców, a 5000 z nich to Polacy :D Na początku było ciężko, bo tubylcy nigdy wcześniej nie mieli tutaj emigrantów z innych krajów oprócz obywateli z Bangladeszu, Indii czy Hindusów, którzy mieszkają tutaj juz dość długo. Teraz jest troche lepiej.   W czerwcu 2007 zaczęłąm pracować jako wolontariusz w lokalnym Citizens Advice Bureau (Biuro Porad Obywatelskich) najpierw jako recepcionistka, potem dodatkowo jako tłumacz - dzięki temu podszlifowałam znacznie angielski. Potem zrobiłam kurs na doradcę, ale z racji problemów zdrowotnych nie podeszłam do egzaminu.   Teraz jestem samozatrudniona. Robię tłumaczenia pisemne (nie certyfikowane), w Polsce w ogóle bym nie mogła, a tu wystarczy że znasz 2 języki z czego 1 to twój ojczysty i możesz tłumaczyć :D Oczywiście nie zabieram się za medyczne i prawnicze tłumaczenia, bo to zawsze jest ryzykowne, wolę spać spokojnie. Mam wykupione ubezpieczenie w razie pozwu, ale lepiej chuchać na zimne ;) Oprócz tego pisałam artykuły do portali internetowcyh i magazynów. Teraz tę część zawiesiłam, bo zabrałam się za pisanie poradnika.  Tak sobie myslę, że w Polsce nie udało mi się zrealizować swoich marzeń w ciągu 28 lat, a tu w ciągu 5 tak, dlaczego (?) ...   A jak u Was wyglądały pierwsze kroki na "księżycu"? :>   

Życie na emigracji ...

eeee zapisałam ze spacjami, a tu tekst cały się zlał :/

 

Zapomniałam Wam życzyć Szczęśliwego Nowego Roku :) 

Życie na emigracji ...

jeszcze chciałam zarzucić takim linkiem www.one-vision.org.uk

 

i dodać, że osoby mieszkające w UK mogą się starać o Disability Living Allowance (coś w stylu zasiłku pielęgnacyjnego w Polsce) ja mam przyznane na stałe, na podstawie dokumentów z Polski, których nie musiałam nawet tłumaczyć :) 

Życie na emigracji ...

Bardzo ciekawy wątek, wrażenia napewno sie przydadzą. Sam planuje emigracje do UK. Byłem juz jakis czas, wróciłem poźniej do szkoły, za 1,5 roku koniec. Jest Lepiej, wieksze mozliwosci, inne życie, wieksza tolerancja, wiekszy komfort jesli chodzi o oko, nie ma tych perfidnych wzroków innych ludzi jak w PL....

Życie na emigracji ...

twinsplus1: Fajnie, ze realizujesz swoje marzenia i uklada sie wam dobrze i zycze zeby dalej tak bylo!!! Jakbys miala oceniac tak z perspektywy czasu to wlasnie dlaczego tak jest, ze u nas w PL jest to niemozliwe??, wynika to bardziej z charakteru ludzi czy tez z wiekszych perspektyw pod wzgledem pracy/pieniedzy? Moj brat wyjezdzal juz hmm stracilam rachube chyba z 3 razy i teraz wyjechal kolejny raz i mam nadzieje, ze juz tam zostanie. Caly czas wracal do kogos/czegos i niestety nie wychodzilo. Moze teraz ulozy sie dobrze...jak narazie jest zadowolony.

Życie na emigracji ...

Ciekawy temat. Ja tez w Anglii od roku i kilku miesiecy.

Roznice dla mnie sa spore, mentalnosc ludzi (ale ja mieszkam w Londynie i z daleka od Polakow :), podejscie pracownika do interesanta w placowkach panstwowych ( kolosalna roznica), no i zaczelam odkrywac trudnosci w sluzbie zdrowia. Nie wierzylam w te zarty, ze angielscy lekarze wszystkie choroby lecza ibupromem i paracetamolem, ale to prawda!

Moja corka tez chodzi tu do szkoly, wybralismy publiczna podstawowa i potem takze publiczna secondary ( ale taka z tradycjami, swietna szkola). Corka powiedziala, ze do polskiej szkoly juz nie chcialaby isc.

Zycie jakos leci, tez jestem samozatrudniona, mezu takze.

Jedyny minus to to, ze nikt mi za urlop nie zaplaci.

Disability Living Allowance - nie wiedzialam, ze osoby jednooczne moga cokolwiek uzyskac? Mysle, ze w malym miescie jest latwiej, ale jesli uzyskalas ten benefit tylko na podstawie jednoocznosci i nie mialas zadnych dodatkowych niepelnosprawnosci, to czy moglabys napisac cos wiecej o tym?

Wlasnie doczytalam w innym Twoim watku, ze na jedno oczko nie widzisz a drugie masz astygmatyzm i -7,0 wiec to spora wada. Ja mam oko usuniete, a drugie mam - 2 i astygmatyzm.

Oni zadaja tam takie pytania, czy potrafisz sobie ugotowac, czy wychodzisz na dwor sama itd. Wyglada na to, ze mialas fuksa z tym przyznaniem Ci DLA.  

Serdecznie pozdrawiam.

P.S Maila dostalam, dziekuje ! :) Czekam na konsultacje z Irkiem, wtedy dam znac! 

Życie na emigracji ...

hej kochani, cieszę się że spodobał wam sie temat :) nie było mnie troche, bao od 2 tygodni leżę w domu z podejrzeniem zapalenia płuc :/ mam antybiotyk, jednak jeśli nie zadziała to zrobia mi prześwietlewnie i zależnie od wyników zadecydują o dalszym leczeniu ... ehhh mam nadzieję ze to tylko bronchitis ...

 

co do tematu ...

 

1. czemu tu jest łatwiej, mysle że właśnie z tych 2 powodów, jeśli finansowo jest dobrze to i większość zmartwień znika, a tym samym i nastawienie człowieka do człowieka jest milsze i bardziej przyjacielskie ...

 

2. DLA jest trudnym formularzem i tak zadają mnóstwo pytań, ale warto spróbować choć o to zawalczyć, ważne jest aby pisać o tym jak wygląda twój dzień kiedy żle się czujesz, taki kiedy potrzebujesz pomocy drugiej osoby, taki w którym nie jesteś w stanie zrobic obiadu, czy mieszają ci sie schody i istnieje ryzyko ze z nich spadniesz, tak mnie uczyli w Citizens Advice Bureau.

W formularzu nie możesz być Zosią samosią, w formularzu jesteś niepełnosprawnym i tego trzeba się trzymać. 

 

Co do DLA jesli sie to posiada, to wystarczy pracowac 16h w tygodniu, aby dostac dodatek dla osoby niepełnosprawnej w WTC który wynosi 2700 funtów rocznie. Jeśli partner pracuje to też wystarczy te 16 godzin, najważniejsze aby para łącznie pracowała 30h na tydzień. 

 

Chętnie odpowiem na pytania jeśli będę znała na nie odpowiedź :) 

Życie na emigracji ...

a jeszcze jedno - Kornelia zapomniałam dodać, ze jak składałam formę w 2006 to miałam wtedy na lewym -4,5 

Życie na emigracji ...

Dziekuje za odpowiedz. Mam mieszane uczucia, bo pieniadze nie sa jakies wielkie, aby sie stresowac i przechodzic przez dylematy : zatwierdza, czy nie. Przyznam, ze glownie zalezaloby mi na uzyskaniu tego DLA ze wzgledu na freedom pass, czyli darmowa karte komunikacyjna, transport jest w Londynie bardzo drogi, i na same pociagi i autobusy wydaje 80 funtow miesiecznie ( czasem i wiecej). Freedom pass jest przyznawany automatycznie osobom na DLA.

Nie wiem, moze wezme ten formularz i zobacze co dokladnie tam jest. Ja mam troche problemow z orientacja w terenie, tzn glownie krawezniki, schodki i schody, czesto zle wymierze odleglosc, albo niedowidze ( jako, ze mam astygmatyzm w moich okularach widze juz schody same z siebie ), po prostu nie czuje sie tak pewnie na przejsciach ulicznych jak kiedys.

Ja pracuje 32-35 godzin tygodniowo, moj maz ponad 50.... czasem i wiecej.

Jeszcze jedno pytanie - skoro zrobie z siebie osobe niepelnosprawna ze wzgledu na wzrok ( ale moglabym tez dodac moje problemy z plecami, mam rwe kulszowa od kilku miesiecy, pojawia sie i znika, bylam u lekarza kilka razy), czy prowadzenie auta nie bedzie problemem? Mam tymczasowe prawko i zdana teorie, ciagle jeszcze waham sie nad egzaminem praktycznym. A moze lepiej z tym poczekac? 

Życie na emigracji ...

w twoim przypadku nie powinno być to problemem, chodzi mi o prawo jazdy, masz chyba -2,0 więc wszystko powinno być ok ;) co do innych schorzeń, to jesli utrudniaja ci życie, wiem ze przy rwie kulszowej sa straszne bóle pleców i jednej z nóg, to zawsze warto to dodać. Ja mam lordoze lędźwiową, ale z braku dokumentacji (była w polsce) nic na ten temat nie wspomniałam. 

 

Złóż o DLA, nic nie tracisz a możesz zyskac, właśnie choćby te darmowe przejazdy.  

Życie na emigracji ...

coz ja powiem?

tylko tyle ze pisalam swojego posta od godziny i ,,sesja wymarla" a post pozostal w sferze mojego wlasnego po prostu wygadania sie :) moze nastepnym razem napisze. radze innym po swoim bledzie pisac w jakims programie typu word a potem skopiwanie bo inaczej to bedzie ,, list do samego siebie"

 TEGO SIE JUZ NIE DA POTWORZYC

pozdrawiam 

 

a i moim zdaniem watek jest fajny, jak dla mnie. nasza jednoocznosc jest nasza codziennoscia wiec dlaczego nie mielibysmy sie dzielic tym co nas spotyka w zyciu na codzien na emigracji, nowe spostrzezenia , pomysly a nawet codzinne zycie. 

Życie na emigracji ...

zycie na emigracji nie jest latwe, to fakt, ale kiedyś zarabiałem lepiej jako szklarz. Teraz niestety nie jest tak dobrze, ale w sumie nie mam na co narzekać.  Na razie wykonuje balustrady, takie jak tutaj: http://glass-land.pl/daszki-szklane-i-balustrady.html i w sumie jest to dobrze interes

Życie na emigracji ...

Sam mieszkałem przez krótki okres w Holandii około pół roku teraz jestem z powrotem  w Polsce nie żałuje tego wyjazdu sporo zobaczyłem i  sporo się nauczyłem o życiu. Mam wielu znajomych którzy wyemigrowali na stałe i często utrzymuje z nimi kontakt przez co mam jakiś ogląd tego jak żyje się za granicą. Na pewno bywa ciężko ale jak już się człowiek ustatkuje tam to żyje się na pewno na lepszym poziomie niż w Polsce- niestety. Ja wróciłem bo zwyczajnie tęskniło mi się za rodziną. Wole żyć skromniej ale wśród bliskich mi osób- to moja decyzja jeżeli ktoś uważa inaczej to nie mam zamiaru go za to potępiać. W pierwszym poście było coś o chodzeniu to katolickiej szkoły w UK- to zdecydowanie dobra decyzja. Mam znajomą która w wieku chyba 13 lat wyemigrowała do Irlandii Północnej z rodziną i poszła do szkoły protestanckiej- bo miała najbliżej. Mówi że to było okropne doświadczenie i tam konflikt między katolikami a protestantami jest ogromny. To było już z dobrych 10 albo nawet więcej lat temu i może się coś zmieniło ale jeżeli planujecie z całą rodziną wyjechać do uk to zapisujcie dzieci do katolickich szkół!!

Życie na emigracji ...

Ja mieszkałam tylko przez dwa miesiące w Holandii. Marne to moje doświadczenie życia na emigracji w porównaniu z większością z was.

Życie na emigracji ...

Witajcie, u mnie minelo juz 7 lat odkad jestem w Londynie.

Do Polski juz nie wroce. Corka idzie tu na studia za rok ( wlasnie zaczyna ostatni rok w college), wiec nie ma w sumie do czego ani po co wracac.

Zdazylam sie juz rozwiesc, ale i w koncu jestem na swoim , tzn mam mieszkanie.

Roznie bywa, ale ogolnie jestem zadowolona. Doskwiera mi tesknota za rodzina, ale widze ich raz na jakis czas.

Niedawno poszlam na wizyte do mojego optyka i rozmawialismy na temat mojej protezy i implantu i powiedzialam mu, ze jest ok, ale zawsze mogloby byc lepiej. Od razu wystawil mi list do mojego lekarza rodzinnego ze skierowaniem do okulisty.

Zobaczymy jak to bedzie. Moze jakas chirurgia plastyczna, zeby to oko lekko poprawic?

Pozdrawiam wszystkich starych i nowych forumowiczow. Niezly sie tu zrobil balagan, ale to nasza wina, bo czasu brak na wywalanie reklam i durnych postow.

Trzymajcie sie ! 

Życie na emigracji ...

Życie na emigracji nie jest proste. W obcym mieście, z daleka od rodziny, przyjaciół... Czasami trzeba wyjechać za chlebem albo za marzeniami. Trzymam za Was wszystkich kciuki, niezależnie czy powodem wyjazdu była sytuacja materialna czy chęć przygody.

Ja miałem ciekawą propozycję pracy za granicą, ale po przemyśleniu za i przeciw - zostałem ;)