MENU

Forum - Jak zaakceptowac ?

Jak zaakceptowac ?

Jak zaakceptowac ?

Witam,

W marcu mialam wypadek w pracy. Probowka wystrzelila mi w oko i je porozcinala. W ciagu 24h zaszyli mi twardowke, rogowke i powieke, a 3 tyg. poznjej usuneli krew z przedniej i tylnej komory oka oraz soczewke. 3 dni temu mialam operacje aby znalezc i zaszyc cyklodialozy, ktore widoczne byly na wszystkich mozliwych skanach, jednak okazalo sie, ze nie mam zadnych. Ta operacja byla moja szansa na pozbycie sie przewleklej hipotonii, ktora waha sie od 2-6 od poczatku mojej jednoocznej przygody i odzyskanie normalnej wielkosci oka. Mimo, ze prof. Szaflik juz miesiac po moim wypadku zasugerowal usuniecie oka ze wzgledow estetycznych (przesunieta do nosa duza zrenica + utrata teczowki od strony nosa+ pofaldowana rogowka+male oko), ja nie jestem w stanie podjac tej decyzji. Wstydze sie tego jak wygladam, ale mam caly czas nadzieje, ze moze moje oko w koncu zacznie dzialac ;) Codziennie rano budze sie z nadzieja, ze moze dzis cud nastanie i cisnienie wroci do normalnosci, a z reszta moge poczekac na rozwoj techniki. Ale do rzeczy...czy ktos z Was mial przewlekla hipotonie w oku, ktora minela po jakims czasie i Wasze oko ma teraz normalne cisnienie? Jak dlugo zajelo Wam zaakceptowanie faktu, ze Wasze oko umiera? Jak pogodzic sie z bezsilnoscia i niepotrafieniem uratowac swojego zdrowia? Jak przyzwyczaic sie do codziennosci? Jak przezwyciezyc strach powrotu do pracy, ktora mnie okaleczyla? Dziekuje za Wasze odpowiedzi, pozdrawiam serdecznie, Paulina

Re: Jak zaakceptowac ?

Witaj serdecznie na forum!

Paulinus:

Jak dlugo zajelo Wam zaakceptowanie faktu, ze Wasze oko umiera? Jak pogodzic sie z bezsilnoscia i niepotrafieniem uratowac swojego zdrowia?

 

W moim przypadku życie z okiem niewidzącym trwało około 18 lat. Cudu nie doświadczyłem i stan oka pogarszał się w czasie: niskie ciśnienie oka, zmniejszona gałka oczna, postępujący zez rozbieżny, do tego okresowe bóle i zaczerwienienia oka (stany zapalne). W moim przypadku przyczyną było pourazowe usunięcie soczewki, a następnie odwarstwienie siatkówki. 

Dlatego doskonale rozumiem twój dylemat. Ja potrzebowałem wielu lat, aby dojrzeć do tej decyzji, chociaż u mnie było to nieco wymuszone młodym wiekiem w którym nastąpił uraz (miałem wówczas 10 lat). Wówczas nie pojawił się nawet taki pomysł. Po prostu zrobili kilka prób ratowania oka i się nie udało. Też miałem czekać na postęp medycyny, o ile dobrze pamiętam. Dorastałem z tym defektem, bez wielkiego obciążenia. Swoją decyzję musiałem potwierdzić u kilku dobrych specjalistów i dopiero to mnie utwierdziło, że to jedyna rozsądna opcja.

Jak przyzwyczaic sie do codziennosci? Jak przezwyciezyc strach powrotu do pracy, ktora mnie okaleczyla?

 

Pierwsza kwestia, którą trzeba sobie uświadomić, to fakt, że to nie jest koniec świata. Nie chcę oczywiście trywializować, ale oceniając realnie swój uszczerbek na"funkcjonalności", tracimy jedynie znaczną część pola widzenia i zdolność widzenia stereoskopowego. Oczywiście, pod warunkiem, że drugie oko widzi bez zarzutu. Z jednym okiem można żyć, praktycznie tak jak dawniej - prowadzić auto, uprawiać sporty, podróżować itp. Potrzeba trochę czasu aby się do tego przyzwyczaić, ale po paru miesiącach nie będziesz miała problemu z oceną odległości i normalnym funkcjonowaniem, bez potykania się o innych.

Oczywiście musisz dmuchać na zimne i szanować zdrowe oko. Po prostu taki wypadek nie ma prawa ci się już przydarzyć. Limit pecha został wykorzystany. Nie wiem jak to jest w praktyce w twojej pracy, po prostu oceń realnie, czy jesteś w stanie wyeliminować ryzyko w 100%. Nic ci samo z nicości nie wystrzeli w oko, ale w sytuacjach gdzie może się to zdarzyć teraz bezwzględnie masz ubrane okulary ochronne. Ja sam do różnych trywialnych prac domowych (takich z wiertarką, wyrzynarką itp.) zakładam okulary ochronne, bo wyobraźnia podsuwa mi różne scenariusze a w sylwestra nie wychodzę z domu bawić się fajerwerkami. Po prostu ograniczam ryzyko. Ale nie popadam w paranoję. Oko jest jednak całkiem nieźle chronione i trzeba mieć cholernego pecha aby je stracić, bardzo często trochę pomagając losowi w takim nieszczęśliwym przebiegu wypadków (ja np. strzelałem się z koleżanką z łuku).

Kwestia usunięcia gałki ocznej to najtrudniejsza decyzja. Ja oprócz względów estetycznych, znalazłem też potwierdzenie medyczne - oko obumierało i nie funkcjonowało, pojawiały się stany zapalne a do tego gdzieś naczytałem się też o zapaleniu współczulnym i uznałem, że mam już komplet przesłanek do podjęcia decyzji o usunięciu chorej gałki. Nie wiem jakiej skali cudu potrzebujesz, ale w moim przypadku to już był level na równi z odrośnięciem uciętej nogi. W drobne cuda regeneracji organizmu wierzę, ale tego to już żadna woda z cudownego źródełka nie ogarnie. Pytanie jak jest w twoim przypadku powinno być skierowane do lekarzy specjalistów. Jeśli opinia będzie zgodna, że nadzieji nie ma i proteza oka będzie najlepszym wyjściem, to bym ich posłuchał.

To nie jest tak, że proteza oka to taka super mego sprawa i wszystko będzie idealnie, tak, że nikt nie zauważy. Nie będzie w 100% idealnie a niektórzy zauważą (zwłaszcza lekarze) i od razu zastrzelą pytaniem co jest z okiem (dodam, że cholernie mnie to zawsze irytuje, ale zdarza się to chyba raz na 2 lata). Ale będzie nieźle, nawet bardzo nieźle, jeśli tylko wszystko będzie zrobione zgodnie ze sztuką (implantacja, dobrze wykonana epiproteza). Więc jeśli masz dzięki temu odzyskać pewność siebie i samoakceptację, to jest to istotna przesłanka do takiej decyzji. Posłużę się tu cytatem, który gdzieś już podawałem w innym wątku, jako potwierdzenie, że decyzja usunięcia ślepej gałki ocznej ze względów estetycznych, jest wspierana przez lekarzy specjalistów:

"Naszą wizytówką jest twarz. Jej symetryczny wygląd decyduje o komforcie życia, wpływa na poczucie atrakcyjności i pewności siebie. Ślepa, ustawiona rozbieżnie gałka oczna powoduje duży dyskomfort. Taki duży defekt w urodzie twarzy powoduje kompleksy, zmiejsza atrakcyjność społeczną i towarzyską. Nie rzadko jest przyczyną depresji.

Warto zaproponować takim pacjentom operację usunięcia szpecącej gałki ocznej. Daje ona możliwość odzyskania naturalnego wyglądu, przywraca dobre samopoczucie i radość życia. Zastosowanie współczesnych implantów oczodołowych i pięknych epiprotez powoduje, że odróżnienie "oka sztucznego" od zdrowego jest często niemożliwe."

Prof. dr hab. n. med. Marek Rękas
Konsultant krajowy w dziedzinie okulistyki

 

Pozdrawiam!

Jak zaakceptowac ?

Dziekuje Ci Irku za powitanie i sympatyczna odpowiedz do moich strachow i watpliwosci. Rozmawialam z profesorem Rekasem, ktory mowil o swietnym wygladzie epiprotez, ktorych nikt na ulicy nie odrozni od drugiego oka, ale co ma lekarz powiedziec osobie, ktora moze bedzie musiala podjac decyzje o usunieciu galki ocznej? Sama nakladka moze jest prawie identyczna do oka zdrowego, ale jednak...nie nadaza z ruchami za zdrowym okiem. Podczytuje to forum od jakiegos czasu i wiem, ze do zycia z jednym okiem da sie przyzwyczaic i zyc 'normalnie", jednak przeraza mnie ta droga z punktu A do punktu B...i jeszcze te wyrzuty sumienia....po co robilam to co robilam? Dlaczego nie posluchalam wewnetrznego nie chce mi sie...zrobie to jutro? Dlaczego bylam tak malo ostrozna?itp...itd...to chyba nigdy nie minie, a wiem, ze czasu nie da sie ani cofnac, ani przyspieszyc ;/

 

Sama nie wiem jakiego cudu oczekuje, ale chyba niemozliwego skoro 9 lekarzy z ktorymi mialam konsultacje rozlozylo rece i mowia, ze teraz to tylko cud moze mi oko uratowac. Poki co jestem jeszcze na emocjonalnym Rollercosterze, poniewaz czkajac na te operacje nie myslalam o utracie oka, nie godzilam sie z tym. Teraz wszystkie te mysli do mnie wracaja...to tak jakbym musiala podjac decyzje o eutanazji ukochanej osoby, ktorej sam widok i swiadomosc, ze jest daje mi szczescie ;) Mysle iz to, ze mialam nadzieje, nie pozwolilo mi na poprawna zaolobe, owszem mialam depresje powypadkowa, ale to, ze mialam wielkie wsparcie i mowili mi, ze bedzie dobrze i ze dam rade bez wzgledu na efekt koncowy uniemozliwilo mi myslenie, ze bedzie zle. Teraz musze zmienic myslenie na to, ze jest zle aby pozniej zmienic je na myslenie, ze jest poprostu inaczej :) 

Re: Jak zaakceptowac ?


Paulinus:

Dziekuje Ci Irku za powitanie i sympatyczna odpowiedz do moich strachow i watpliwosci. Rozmawialam z profesorem Rekasem, ktory mowil o swietnym wygladzie epiprotez, ktorych nikt na ulicy nie odrozni od drugiego oka, ale co ma lekarz powiedziec osobie, ktora moze bedzie musiala podjac decyzje o usunieciu galki ocznej? Sama nakladka moze jest prawie identyczna do oka zdrowego, ale jednak...nie nadaza z ruchami za zdrowym okiem.

 

To jest prawda, na ulicy nie odróżni. Generalnie z tym jest bardzo różnie i sam nadal to rozgryzam, ale wygląda na to, że wszystko zależy od człowieka. To daje też dobry obraz tego jak różnie ludzie postrzegają innych. Niektórzy nic nie zauważą, inni zauważą ale po prostu przyjmują, że "ten typ tak ma" (taka uroda) a kolejni będą próbować rozkminić co on/ona ma z tym okiem. Tych ostatnich jest najmniej, ale zdarzają mi się waśnie takie pytania wprost. To mnie zawsze trochę zbija z tropu, z drugiej strony mogę to zrozumieć i nie mam problemu aby zaspokoić ciekawość. 

Ruchomość wychodzi różnie, w szczególności zakres ruchu, trzeba się liczyć z tym, że nie będzie idealnie. Po latach uważam, że ruchomość jest trochę przereklamowana. Można przecież zawsze uważać aby nie patrzeć na kogoś z ukosa a skierować twarz w jego stronę. Ważniejsza jest dobrze dobrana proteza, to jak się układa pod powieką, czy daje możliwość pełnego i swobodnego mrużenia oka itp.

Ostatecznie dla mnie najważniejsza jest akceptacja najbliższych mi osób  oraz realne doświadczenia w nawiązywaniu kontaktów, które są pozytywne. Cały składam się z licznych niedoskonałości a to oko jest po prostu jedną z nich. Nie jestem jakimś aktorem, Bradem Pitem, więc walić to.

 

Podczytuje to forum od jakiegos czasu i wiem, ze do zycia z jednym okiem da sie przyzwyczaic i zyc 'normalnie", jednak przeraza mnie ta droga z punktu A do punktu B...

 

Doskonale rozumiem twoje przerażenie. To wszystko jest u Ciebie zbyt świeżą sprawą, aby tak po prostu odebrać sobie ostatnie resztki nadziei i dobrowolnie pozbawić się żywej tkanki. Sam nie wiem co bym zrobił na twoim miejscu, bo to nie jest kwestia tylko chłodnej kalkulacji. Do tego za młodu zawsze mnie pocieszali, że "przynajmniej mam nadal swoje oko". Czyli nadzieja jest. Wspaniale. I dopóki to wyglądało znośnie, to tak sobie z tym żyłem. Czas wygasił wszelkie nadzieje i pozytywne emocje do tej żywej(?) tkanki a cały mój stres ograniczył się tylko do tego, aby lekarz usunął to oko co trzeba.

 

i jeszcze te wyrzuty sumienia....po co robilam to co robilam? Dlaczego nie posluchalam wewnetrznego nie chce mi sie...zrobie to jutro? Dlaczego bylam tak malo ostrozna?itp...itd...to chyba nigdy nie minie, a wiem, ze czasu nie da sie ani cofnac, ani przyspieszyc ;/

 

To minie z czasem, zapominanie jest najlepszym lekarstwem dla mózgu. Skup cię teraz na zdrowym oku i szanuj je oraz generalnie swoje zdrowie. Choroby oczy są bardzo często pochodną innych schorzeń. Więc teraz musisz dbać o swoje ciało, zrekompensować mu tą stratę, dobrze je odżywiać i robić jakieś sporty aby służyło ci jak najdłużej z pożytkiem dla Ciebie i twojego zdrowego oka. 

Sama nie wiem jakiego cudu oczekuje, ale chyba niemozliwego skoro 9 lekarzy z ktorymi mialam konsultacje rozlozylo rece i mowia, ze teraz to tylko cud moze mi oko uratowac. Poki co jestem jeszcze na emocjonalnym Rollercosterze, poniewaz czkajac na te operacje nie myslalam o utracie oka, nie godzilam sie z tym. Teraz wszystkie te mysli do mnie wracaja...to tak jakbym musiala podjac decyzje o eutanazji ukochanej osoby, ktorej sam widok i swiadomosc, ze jest daje mi szczescie ;) Mysle iz to, ze mialam nadzieje, nie pozwolilo mi na poprawna zaolobe, owszem mialam depresje powypadkowa, ale to, ze mialam wielkie wsparcie i mowili mi, ze bedzie dobrze i ze dam rade bez wzgledu na efekt koncowy uniemozliwilo mi myslenie, ze bedzie zle. Teraz musze zmienic myslenie na to, ze jest zle aby pozniej zmienic je na myslenie, ze jest poprostu inaczej :)

 

Masz rację. Jest po prostu inaczej. I widzę, że podchodzisz do całego procesu właściwie - dziewięciu lekarzy to już niezły risercz, ale tak trzeba. Sam bym tak robił. Ta świeżość czasowa ci przeszkadza, żałoba dopiero się rozkręciła. Musisz to z kimś przegadać, dobrze że tu piszesz, to też jakaś forma ekspresji. Może umówić się na parę sesji z jakimś dobrym psychoterapeutą? (który pewnie będzie jak zwykle mówił "i jak się pani z tym czuje?")

Sam nie ośmielę się nikogo zachęcać do usunięcia oka, nie jestem żadnym specjalistą, to po prostu musi być twoja świadoma i racjonalna decyzja. Jeśli masz wątpliwości, a teraz jest w miarę znośnie, to daj sobie jeszcze trochę czasu.

 

Jak zaakceptowac ?

Cieżko było mi to zaakceptować i długo przyzwyczajałam sie do własnego wyglądu. Wstyd było wyjsc mi na miasto lub spojrzec w lustro. Po dłuzszym czasie zrozumiałam ze wygląd nie ma znaczenia i juz nie wstydze sie w zadnym procencie 

Jak zaakceptowac ?

witam do końca zaakceptowac sie nie da ale jak sobie przypomnę ból cierpienie to naprawdę warto było podjąć tą chyba jak Irek pisze najważniejszą decyzję w życiu ja miałem operację pod koniec marca jest sierpień i nie żałuję jezstem zadowolony z krakowskiej placówki mam epiprotezę szklaną we wrzesniu będzie ostateczna ludzie jak ludzie bardziej się przyglądają po operacji niż przed bo byli przyzwyczajeni teraz po tylu latach coś sie zmieniło dla mnie na korzyść a to najważniejsze ale nie zmienia to faktu że decyzja należy do Ciebie dużo pomaga wsparcie rodziny pozdrawiam