MENU

Forum - czy macie kogos? :)

  | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 |  

czy macie kogos? :)

czy macie kogos? :)

Nie martw sie.

Kiedyś napewno nam się uda. :D 

czy macie kogos? :)

 

A ja Wam powiem tak . Rozstałam się z moim eksiem już pół roku temu , ogólnie związek trwał rok .  Ale powodem nie była wcale moja choroba tylko brak zaufania do niego ... A powodów było mnóstwo , szkoda się rozpisywac .


Mimo wszystkiego byłam i w sumie nadal jestem sama , ale spotykam się z bardzo fajnym chłopakiem od już ponad trzech miesięcy ... Nie przeszkadza mu moje bielmo na źrenicy i gdy rozmawiamy patrzy mi się normalnie w oczy a nie wpartuje w oko co z nim jest . Ceni mnie sobie za to jaka jestem , za mój charakter , poczucie humoru . 

I nie jest kolejnym typkiem , który startuje do mnie z łapskami , jak było w przypadku poprzednich ...

I właśnie dla takich osób warto poświęcac swój czas . 

Poznawałam również nowych ludzi . Nowa szkoła , wiadomo .
Też wszyscy mimo mojej wady nie wypytywali co mi jest ...
Gdy sama chciałam , mówiłam o tym otwarcie .

A wszystko nadrabiam optymizmem i wiarą w lepsze jutro .
każdy ma swój cel życiowy . Ja się nie zamykam przed ludźmi , szkoda marnowac piękne chwile , które mogą nas ominąc .

I spotkanie partnera , wydaje mi się , nie zależy od tego jak wygladamy czy mamy większą czy mniejszą wadę . Tylko od nas samych . czy potrafimy kogoś dopuścic bliżej siebie i nie trzymac na dystans :)
Bądźmy otwarci i towarzyscy , nie wstydźmy się tego jacy jesteśmy :)

czy macie kogos? :)

dodektrn chyba ma mnóstwo racji. 

Większość piszących tu albo ich wada jest nie widoczna(jak u koleżanki wyżej), albo stała się po już poznaniu partnera.

Chyba jednak sytuacja jest zupełnie inna kiedy z miejsca się wie o wadzie, wtedy odrzucenie jest dużo większe. 

czy macie kogos? :)

Paweł, mam ochotę zbić Cię na goły tyłek. Jak możesz tak pisać? To, że jeszcze nie spotkałeś tej jedynej, nie oznacza, że jej nie spotkasz. Ja czekałam bardzo długo. Opłaciło się. Swoim podejściem nie przyciągasz dziewczyn, jak ja słyszałabym takie marudzenie, to sama bym uciekła. Masz być mężczyzną w związku, a nie babą, która lituje się nad sobą. Weź się w garść chłopie! Żyj tak, jakby każdy dzień miał być Twoim ostatnim, a te, które będą oceniać Cię po Twoim oku olej - bo jak się zepniesz to okazuje się, że jest coś, co możesz od siebie zaoferować, prawda? Szukasz na siłę, z góry zakładasz, że się nie uda - to jak ma się udać? Zacznij wierzyć, że partnerkę możesz spotkać wszędzie, w najmniej spodziewanej chwili.

I nie gniewaj się, ale ciągle marudzisz jak baba w okresie! Dodek też :)

czy macie kogos? :)

Kornelia fajnie że miałaś odwagę to napisać, zgadzam się z Tobą w 100%

czy macie kogos? :)

Pawel nie masz racji

ja stracilam oko jak mialam 15lat,taki podobno glupi wiek dorastania.Nigdy nie narzekalam,nie uzalalam sie nad soba.Szybko pogodzilam sie z nowa sytuacja,zaakceptowalam siebie.Nie zwracalam uwagi na to ze nie mam oka,ze ktos zauwaza ze cos jest nie tak.Teraz jest mi gorzej(na stare lata).Musisz najpierw zaakceptowac siebie.Liczy sie to jaki jestes.Napewno znajdzie sie kobieta ktora Cie pokocha za to kim jestes a nie jak wygladasz.Nie marudz,bo takie marudzenie odstrasza.Tak jak pisala Kornelia masz byc facetem a nie baba

Po tym jak zdjelam opatrunek z oka bylo dla mnie koszmarem,widzialam tylko ze wszyscy patrza sie na moje oko,doslownie tak sobie to wbilam do glowy ze zadna sila nie mogla mnie przekonac.Zrobilam sobie okulary zeby troszke zamaskowac,ale caly czas mialam to przekonanie ze ktos patrzy.A na dzien dzisiejszy chodze i bez okularow,staram sie nie zwracac uwagi czy ktos patrzy.A nawet jak spojrzy to mnie tym nie zabije.trudno,wygladam jak wygladam,to nie moja wina.Poprostu  Polacy sa tacy wscibscy,troche nie wychowani co niektorzy i nic na to nie poradzimy.Ja jestem teraz w Danii i jeszcze mi sie nie zdarzylo zeby ktos mi sie bezczelnie przygladal

.Jest tylko krotkie spojrzenie,czasem ktos powie "HAJ" ludzie sa tu bardziej przyjazni 

czy macie kogos? :)

chcialam zedytowac ale cos mi nie dziala "niewychowani"musialam sie poprawic hahahah

czy macie kogos? :)

Paweł, zgadzam się i z Kornelią i z Martą...

Ja poznałem Magdę (obecną  dziewczynę) już po wypadku, kiedy moje oko wyglądło zdecydowanie gorzej od Twojego - Ty (jak widze na zdjęciach) masz tylko zeza rozbieżnego, ja oprócz tego miałem w centralnej części oka okropna zaćmę pourazową i przekrwioną spojówkę. Pomimo to nigdy się nie użalałem nad swoją sytuacją, ponieważ byłem świadomy posiadania swoich innych cech charakteru, które są zdecydowanie ważniejsze od samego wyglądu. Urzekłem Magdę (jak mi później zdradziła) swoją pomysłowością i umiejętnością prowadzenia dialogu na różne (niemal wszystkie) tematy. Przez to byłem i mam nadzieję, że nadal jestem dla Niej gwarantem ciekawego spędzenia czasu. Nigdy będąc z Nią nie marudziłem i nie użalałem się nad sobą itp.

A poznałem Magdę w bardzo nieromantrycznych okolicznościach ;) Otóż ... pewnego szarego, jesiennego poranka, jechałem brudnym i obskurnym tramwajem na poranne zajęcia. Wyglądałem okropnie: byłem niewyspany (bo uczyłem się przez całą noc), ubranie miałem "wymięte" (bo nie zdążyłem go wyprasować), w tramwaju jedząc bułkę - poplamiłem maslem koszulę (bo nie zdążylem zjeść śniadania w domu)... W wagoniku jechała ze mną pewna dziewczyna i jakaś starsza pani, ta starzsza pani patrzyla na mnie z politowaniem a ta dziewczyna w ogóle nie zwracała na mnie uwagi, tylko cały czas patrzyła w okno.... Nagle starsza pani wysiadła i zostałem sam z ową nieznajomą w owym brudnym i obskurnym wagoniku tramwaju. Wysiedliśmy na tym samym przystanku a ona zapytała mnie jak dojść do ....... oczyszczalni ścieków.... Co miałem robić wskazałem jej drogę i poszedłem w swoją stronę.... W następnym tygodniu  znów w tramwaju jechalem ja wraz z całym niechlujnym swoim wyposażeniem - czyli niewyspaniem, wymiętym ubraniem i tą samą plamą na koszuli (bo nie zdążyłem jej usunąć), inna starsza pani i ta dziewczyna, która jak już wiedziałem interesowała się oczyszczaniem ścieków. Oczywiście wysiedliśmy na tym samym przystanku i zaczęliśmy troszkę rozmawiać, bo ta dziewczyna poznała mnie (chyba po tej plamie z masła na koszuli), wtedy dowiedziałem się że jest studentką ochrony środowiska a w oczyszczalni ścieków ma praktyki... W następnym tygodniu znowu się spotkaliśmy, tylko rozmawialiśmy już dłużej a ja miałem już czystą koszulę ....

No, i to tak się mniej więcej zaczęło - w brudnym tramwaju z plamą z masła na koszuli i oczyszczalnią ścieków w tle..... prawda, że oryginalnie?

Pawle wierzę, że i Ty w końcu spotkasz swoją drugą połowę - zobaczysz, że stanie się to w najmniej spodziewanym momencie.

Kochani a Wy w jakich okolicznościach przyrody spotylkaliście swoich mężów tudzież żony?

 

czy macie kogos? :)

historia piekna,jak z filmu :-)

Ja swojego meza poznalam na takim festynie.Poszlam sie po kryjomu odpalic :-P a On akurat przechodzil,powiedzial dzien dobry(a bylo juz dosc ciemno) Ja na te dzien dobry cos odpowiedzialam juz nie pamietam ale to byl jakis zart no i tak sie zaczelo.Zaczelismy rozmawiac,na drugi dzien umowilismy sie na randke :-D potem druga itd....a teraz minelo 10 lat jak jestesmy malzenstwem 

 

czy macie kogos? :)

Mojego obecnego męża poznałam przed wypadkiem ,ale wtedy to była taka luźna znajomość .Po wypadku samochodowym nie chciałam nikogo widzieć ,unikałam ludzi ale on był albo bardzo uparty albo  bardzo zakochany ? W tym roku minie 18 lat jak jesteśmy razem :)

czy macie kogos? :)

 

Moja wada jest widoczna . może nie aż tak bardzo rzuca sie w oczy ale jest ...

napisaliście , ze gdy człowiek dowie sie o wadzie jest dużo większe odrzucenie . 

ja juz na samym początku znajomosci powiedziałam  mu , że jest taka a nie inna sytuacja u mnie i zrozumiał to ... stwierdził ,że to i tak nie zmienia tego jaka jestem .

 

czy macie kogos? :)

Jak tam u was ze związkami obecnie? Jak mam być szczera to ja już straciłam nadzieję, że spotkam kogoś. Nawet nei szukam ot co.

czy macie kogos? :)

vivian.....przestań marudzić :) najlepiej to siedzieć w domu i tylko narzekać i użalać się nad sobą :)

Nie ważne opakowanie ,ale to co jest w środku....

Ja jestem zdania że Ci którzy oceniają mnie po wyglądzie nie zadając sobie najmniejszego trudu poznania mnie .....nie są nic warci :)

Ktoś tu wcześniej wspomniał że trzeba "wyjść" do ludzi...i zgadzam się z  tym :)

pozdrawiam i życzę więcej wiary w siebie :)

 

 

czy macie kogos? :)

Haha! Wróciłem! :) A teraz do rzeczy! Aktualnie nie mam nikogo. Nie tak dawno rozstałem się z dziewczyną z którą byłem ponad 3 lata. Jak w każdym związku było wiele wzlotów i upadków. Oko starciłem kiedy byliśmy razem, a właściwie tak to można było nazwać. Mieszkaliśmy razem, ale za bardzo się nie układało... Kiedy doszło do całej akcji z okiem udało się nam to jakoś zwalczyć przeciwności losu i ostatnią rzeczą którą chciała zrobić to zostawić mnie dlatego, że wycieli mi gałkę... Głównie wszystko zepsuło się przeze mnie bo starsznie się zmieniłem po wypadku w wielu kwestiach. Miałem inne spojrzenie na świat i  w sumie doszedłem do wniosku, że trzeba zakończyć związek i dać dziewczynie żyć, bo ja szczerze mówiąc nie miałem zamiaru się zmienić i wiedziałem, że tak będzie lepiej.

Wiem jak debilnie brzmią ostatnie zdania, ale nie chce pisać wypracowania na temat mojego związku i proszę o nie ocenianie mnie. Wszystkiego nie wiecie i tyle. Może jakby wszystko potoczyło się inaczej teraz był bym zupełnie inną osobą... Może słabszą, może silniejszą. Tak czy tak! Powiem Wam, że nie mam problemów ze spotykaniem się z innymi dziewczynami. Nawet z tymi obcymi. Hmmm... Ale i tak ciągle wole na spokojnie brnąć do przodu przez życie i czekać na dajmy na to... Tą jedyną! :) 

czy macie kogos? :)

Aktualnie nie,miesiąc temu dowiedziałam się że mam raka,dopiero zaczynam walkę z nim w drugi dzień świąt mąż przyznał mi się że miał kochankę ,kazałam mu się wyprowadzić.Na dzień dzisiejszy zostałam z 9 letnim dzieckiem i wierze w to że pokonam chorobę bo muszę.

czy macie kogos? :)

Współczuje męża i jego braku jakiejkolwiek empatii, aż szkoda słów do takich ludzi. Życzę wytrwałości w walce z chorobą, będę mocno trzymać kciuki. Rak obecnie to choroba ciężka ale coraz częściej wyleczalna Ĺ�miech

 Może to nietaktowne ale zapytam-czy nowotwór dotyczy oczu/oka czy innego narządu?

czy macie kogos? :)

nie dotyczy oczu tylko boję się że będzie chemia miała wpływ na nie bo mam miedzy innymi jaskrę w zaawansowanym stadium pozdrowienia

czy macie kogos? :)

Współczuję Ci , ale więcej wiary w siebie!!!!Ktoś mądry powiedział wiara czyni cuda i to prawda.Nawet w sytuacji beznadziejnej trzeba wierzyć że będzie dobrze,po naszej myśli ,naprawdę... to pomaga.

czy macie kogos? :)

A wracając do tematu mam o 8 lat młodszą żonę którą bardzo kocham . Dwójkę dzieci 17lat i 3lata /dziewczyny/,a o mojej wadze wzroku bardzo mało się rozmawia.Dopiero po 17 latach powiedziałem mojej żonie o moich obawach i dziedziczności tej choroby /retinoblastoma/gdyż dopiero teraz się o tym dowiedziałem.Mam usuniętą gałkę oczną ,co jest dość bardzo widoczne gdyż protezę miałem wymienianą z 30 lat temu i oczodół jest dość zapadnięty.Przez zaniedbanie niesprawną mam powiekę,ale to wszystko nie przeszkadzało mi ,bym jak to się mówi wyrwać towarka na którego miałem ochotę.Zresztą co tu dużo mówić to przychodzi samoistnie .Chciałem mieć żonę ,matkę i kochankę zarazem i to mi się udało.Wygląd nie ma tu chyba żadnego znaczenia.Życzę Wszystkim powodzenia!!!!WIĘCEJ WIARY W SIEBIE.

Witam! Ja nie widzę na prawe oko od urodzenia ( bielmo rogówki), ponadto nosze okulary bo na lewym oku mam krótkowzroczność, a mimo tego  mam męża i dwie córeczki. Mąż wiedział od początku. Już podczas pierwszego spotkania powiedziałam mu o tym. Przyjął to normalnie. Podobnie jak Ty przez dłuższy czas myślałam, że nie znajdę chłopaka i zostanę starą panną. Jednak los szykował dla mnie coś innego. W wieku 27 lat poznałam Marka i od dwóch lat jestem szczęśliwą żoną, a od pół roku również mamą dwóch cudownych córeczek. Głowa do góry Sylwio i na Ciebie przyjdzie pora. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Ciebie

czy macie kogos? :)

Witajcie. Nie widzę na lewe oko (toksokaroza). Jakby tego było mało to oko w wyniku dlugoletniej choroby zezuje. Mam 26. Jestem wysoką, szczupła szatynką. Jestem singlem. Może trafiam na nieodpowiednich facetow, moze obracam sie w nieodpowiednim towarzystwie a moze po prostu takie jest zycie! Na pierwszy rzut oko wszystko OK ale wszystko psuje sie w momencie kiedy rozmowca(facet) dostrzega "defekt". Co się dzieje dalej? Nic. Nie powiedzą wprost, że im to przeszkadza tylko migają się od odpowiedzi albo milczą. Ach!:(

czy macie kogos? :)

Głowa do góry ...........spotkasz kogoś na pewno :)

czy macie kogos? :)

gdy zakladalam ten watek, nie mialam pojecia, ze az tak sie rozrosnie... :)

co do tematu glownego: nie trace nadziei. "tego jedynego" dalej nie poznalam, ale spotykam wielu roznych ludzi i...nie moge w to jakos uwierzyc...chyba NIE WIDZA, by z moimi oczami bylo cos nie tak. przyznaje, nie mowie nic o swojej jednoocznosci nowopoznanym osobom, nie wiem, czy to dobrze, czy zle...postanowilam, iz o tym powinni wiedziec tylko najblizsi. co innym do tego? :)

Re:


:Jestem facetem po czterdziestce i powiem Ci, że jeśli chodzi o kobiety nigdy nie miałem z tym problemów oczywiście za młodu,bo teraz mam tę jedyną od 18 lat.Powiesz zapewne ,że facetom jest lepiej ,ale to nie prawda poczytaj sobie na tym forum.Jest tu wiele mądrych wypowiedzi na ten temat z których można coś wywnioskować.Ja kiedy szukałem dla siebie żony miałem 27lat i bardziej patrzyłem na to co potrafi w życiu codziennym ,niż na urodę lub jej jakieś defekty.Masz rację że większość facetów na to patrzy i chcieli by się taką dziewczyną pochwalić ,ale tak jest tylko w tedy kiedy facet nie jest do końca w pełni dojrzały do stałego związku.Facet podrywa dziewczynę często po to, by innym skoczył gul,by mu wszyscy kumple zazdrościli,ale czy chciała byś takiego ?! Bądż przede wszystkim sobą ,a ten jedyny w twoim życiu na pewno się pojawi .Podobno to kobiety wybierają sobie facetów,a im tylko się wydaje że to ich zasługa.

POZDRAWIAM!!!!

 

czy macie kogos? :)

Witam, wiem, że jestem jeszcze młoda (prawie 18) i większość z Was pomyśli sobie, że nie mam doświadczenia w tych sprawach, ale mimo to chciałabym się wypowiedzieć... Generalnie, moja wada jest bardzo widoczna, choć rodzina próbuje mi wmówić, że jest inaczej. Prawe oko mam dużo mniejsze, koloru niebieskiego, gdzie generalnie kolor oczu mam piwny, pokryte błoną i w ogóle nie reaguje na światło. Przestałam na nie widzieć w wieku 3 lach, po wypadku. Kawałki szkła po prostu je uszkodziły. W życiu codziennym staram się nie zwracać na to uwagi, jednak ludzie często patrzą a mnie z niesmakiem i przerażeniem. Boję się, że do końca życia pozostanę sama. Ludzie mnie unikają i rozmawiają ze mną tylko gdy czegoś potrzebują. Nie radzę sobie z tym. Coraz częściej myślę sobie, że wolałaby nie widzieć wcale. Przynajmniej nie zwracałabym uwagi na spojrzenia i obojętność/obrzydzenie ludzi wobec mnie... 

czy macie kogos? :)

Witam wszystkich! Również postanowiłem wziąć udział w dyskusji, bo temat bardzo mi bliski ;)!

Jestem osobą jednooczną, noszę epi na własnym oku (chociaż ostatnimi czasy zastanawiam się czy nie usunąć)... Nie ukrywam, że mam kompleksy, nie będe pisał "jak każdy", bo to już od nastawienia zależy... Wiem jednak, że z tymi przywarami naszej świadomości, da się walczyć :)! Trzeba czasami samemu się nakręcić i to tak naprawdę porządnie, sprzedać sobie ogarniacza i nabrać choć trochę dystansu do samego siebie, to naprawdę przysparza pewności siebie, dlatego w tym miejscu zgadzam się z moimi przedmówcami - większość leży po stronie nastawienia UĹ�miech!

 

Co do tego komu łatwiej. Bez urazy dla kogokolwiek... ale w mojej opinii, zdecydowanie Panom! Drodzy narzekający mężczyźni, pamiętajcie, że to my jesteśmy wzrokowcami, dla kobiet ważniejsze są inne cechy, choć nie ukrywam, że wygląd również, ale tu nie chodzi dosłownie o Waszą twarz, raczej o styl, zadbanie, stopień oryginalności i np. o ty czy macie obcięte paznokcie PokazujÄ� jÄ�zyk. Pomijam fakt istnienia plastikowych barbie, których chyba nie muszę komentować... Mnie najbardziej do mojej twarzy przekonują filmy, na których ktoś czasem mnie uchwyci, nie jest wcale tak źle, a lustro, w naszym przypadku często nas oszukuje, bo działa w zmowie z psychiką PokazujÄ� jÄ�zyk... Co ciekawe, kiedyś oglądałem program, w którym pojawił się facet z epi. Do momentu kiedy ją zdjął, przez myśl mi nie przeszło, że może mieć podobny ubytek... i to chyba najlepszy dowód na to, jak bardzo sugerujemy się tym co wiemy, patrząc w lustro.

 

Zdaję sobie sprawę, że siedzieć przed komputerem i pisać o tym że życie jest piękne, to nic trudnego... ale potraktujcie to jako radę kogoś, kto boryka się z podobnymi problemami, bo tu nie ma tłumaczenia: "Ty nie wiesz jak to jest!". My wiemy i często w to nasze doświadczenie, wkradał/wkarada się ból, rozpacz i cierpienie... ale warto wiedzieć, że sami kreujemy swoją postać, decydujemy o tym kim będziemy.

 

Wracając do tytułowego pytania. Mam dziewczynę, jestem z Nią już od trzech lat. Robiłem mnóstwo rzeczy, które nie są godne pochwały, raniłem Ją, zaniedbywałem, wszystko po to, by udowodnić sobie, że jestem normalny tak samo jak inni, zwyczajny pod względem fizycznym... a Ona, Ona do tej pory stoi przy moim boku i Kocha mnie. To właśnie dzięki Niej zrozumiałem, że walczę z potworem, którego tak naprawdę nie ma, z wytworem mojej psychiki, zarażonej chorobliwą chęcią wyglądania tak jak inni.

 

W sprawach kosmetycznych, które ukoją choć trochę nasze rozżalenie, polecam czasem zastanowić się jak można zamaskować to co nam przeszkadza. Wystarczy tylko trochę poszperać w google UĹ�miech: http://www.soczewki.biz/protetyczne/57-prosthetic-lenses.htm .

To tylko jeden z przykładów, a jest ich zdecydowanie więcej, wystarczy ruszyć głową Perskie oko

 

Pamiętajcie też, że o swoim problemie należy rozmawiać, z ludźmi, którym ufacie, niekoniecznie rodziną. Rady i szczere opinie, przydadzą się w poprawie wizerunku UĹ�miech

 

Pozdrawiam serdecznie i głowa do góry UĹ�miech!

Otóż oto ja który jeszcze nie cały rok temu był pesymistą i jęczał na każdym kroku jak mu źle.

No cóż, nastąpiła we mnie zmiana ogromna. Przez wakacje bardzo mocno się ogarnąłem. No nie powiem żebym był pełnej wyrwy optymistą, ale mocna cześć zakorzeniła się we mnie. 

Właściwie pomogło mi jedno forum internetowe, dużo ciekawych rad,  jak nie być taką jęczydupą tylko normalnym prawdziwym facetem. 

 

Otóż po wakacjach postanowiłem poszukać dziewczyny, się mówi że nic na siłę, ale siedzenie z podpartymi rękami i czekanie na cud też nie jest dobrym rozwiązaniem. Szczególnie w naszym przypadku, przynajmniej moja wada jest bardzo widoczna. 

Od października regularnie szukałem dziewczyny,  pierwszy miesiąc był dość nie udany, znaczy się spotykałem jakieś dziewczyny ale nic konkretnego z tego nie wynikło, następnie przełom, pod koniec miesiąca zapoznałem koleżankę mojego współlokatora, spotykaliśmy się dwa miesiące, jednak rozstaliśmy się przed świętami, na tle koleżeńskim było wszystko ok, ale w namiętności zero. Na początku byłem wkurzony że się to skończyło, ale szybko mi przeszło, postanowiłem wyciągnąć wnioski, jakie popełniłem, brak zdecydowanie, stanowczości itd. 

 

Po tym powiedziałem sobie że chyba  zaczekam z szukaniem, w końcu miałem opuścić Toruń i spróbować w innym mieście. Ale nie wytrzymałem. Założyłem konto na sympatii, przeczytałem kilka opinii jak podrywać, czysta neutralność, bez jęczenia (jak wcześniej - na litość [to co wcześniej uskuteczniałem], zrobię dla ciebie wszystko - to istna bzdura, trzeba mieć  swoje zdanie, swoje życie, nie można podporządkować wszystkiego pod partnera bo to się zemści z podwójną siłą), ale też bez słodzenia - ohh jak ty jesteś piękna itd. właściwie to co wyżej czyli zrobię dla ciebie wszystko. 

Wkleiłem swoje normalne zdjęcia, nie ma sensu nikogo oszukiwać, bo i tak się wyda, jak nie którzy zakrywają swoje defekty. 

Wiec napisałem wiadomość do 5 dziewczyn z Torunia, które wydawały mi się interesujące. Odpisały 2, w tym z jedną długo nie rozmawiałem. Natomiast jedną odezwała się do tylko do mnie z pośród kilkunastu adoratorów, nie wiem czemu, może dla tego że to była jedyna taka naturalną wiadomość do niej. 

I dziś jest moją dziewczyną :) 

miło nam się gadało, zaprosiłem ją do kina na czarnego łabędzia, później na dyskotekę potańczyć, i jakoś wtedy pykło. Niby znamy się trochę ponad miesiąc ale czuje jakby kilka miesięcy,  mówimy sobie o wszystkim, ja o swoich problemach, ona o swoich, praktycznie wszystko wie na temat mojej wady. 

W tym momencie mogę powiedzieć że jesteśmy przyjaciółmi, i stajemy się kochankami (chociaż bardzo powoli wprowadzam ją w namiętność, bo jest trochę wstydliwa, ale czuję że coraz bardziej się jej to podoba) aby w pełni był cieszyć się z bycia razem. Często się spotykamy co również bardzo zbliża nas do siebie. 

 

Tak przy okazji, 

za około dwa miesiące powinien bronić tytuł inżyniera, 

i mieć operację zeza też koło tego, 

wiec trzymajcie kciuki Pokazuj� j�zyk

 

Pozdrawiam. 

 

czy macie kogos? :)

Można? Można! Da się? Da się! :)

Rzeczy, które wydają nam się niemożliwe, są nimi tylko dlatego, że wmawiamy sobie, że takie są ;)

 

Powodzenia i pod żadnym pozorem się nie załamywać, a nawet jeśli już się zdarzy... mocny ogarniacz i do przodu :)!

czy macie kogos? :)

Pawel, normalnie mam ochote Cie usciskac. Teraz widze, ze masz facet jaja! Wszystko sie potrafi zmienic, to jest rewelacja. Podoba mi sie Twoje podejscie, i przyznaje Ci racje, nikt nie lubi jeczydup! Ja tez taka bywam i sama siebie nie lubie wtedy hahaha.

Zmiana podejscia wiele daje, nawet jesli ludzie zaczynaja glupkowato zartowac ze swoich ulomnosci, daje to pozytywny efekt, anizeli ojej, jaki to ja jestem biedny itd.

Do tego jednak trzeba dojsc, dojrzec, I Tobie sie to udalo. 

Nawet nie wiesz jak sie ciesze. Pozdrawiam! 

czy macie kogos? :)

Paweł ogromne gratulacje, przede wszystkim za to, że się ogarnąłeśPerskie oko Trzymam kciuki i jestem z Tobą całym serduchem.

Ja też poznałam mojego obecnego mężczyznę na Sympatii (jesteśmy razem ponad pół roku), pomimo, co można usłyszeć i zobaczyć na tym portalu, to jest garstka ludzi, którzy chcą kochać i być kochanym.

BuźkaPerskie oko

czy macie kogos? :)

Jednak związki to nie jest moja specjalność.

czy macie kogos? :)

" dziewczynki patrzą na wygląd .....kobiety na charakter "

życzę wszystkim odnalezienia swojej drugiej połówki - sobie również Uśmiech

czy macie kogos? :)

Wierzę, że dotyczy to również mężczyzn.;)

 

czy macie kogos? :)

oczywiście że tak....." chłopcy patrzą na wygląd ....mężczyźni na charakter "Uśmiech

czy macie kogos? :)

A jak ktoś patrzy na wygląd i charakter kim jest?

czy macie kogos? :)

" facecikiem" ......forma przejsciowa Uśmiech

czy macie kogos? :)

tak, na pewno nikt nie zwraca uwagi na wygląd Perskie oko

czy macie kogos? :)

Hm, byłam w 4 związkach w tym 1 był poważny - na tyle poważny bym przyznała się do swojej wady. Jak się okazało, nie miała ona żadnego znaczenia dla mojego partnera. Tutaj pewnie większość pomyśli, że zakochał się, a poźniej  dowiedział o mojej dysfunkcji, więc nie miała ona już znaczenia. Jednak prawda jest taka, że mój były już partner, wiedział o tym wszystkim zanim mnie poznał [od dobrego znajomego] i mimo wszystko chciał mnie poznać. Kiedyś moja dysfunkcja sprawiała mi problem, byłam nieśmiała jeśli chodziło o kontakty damsko-męskie [miałam wrażenie, że jak facet dostrzeże że noszę protezę, to ucieknie gdzie pieprz rośnie. Rosła we mnie nieustanna obsesja czy ludzie dookoła zauważają, że coś jest nie tak..], jednak związki w których byłam prawie mnie z tej nieśmiałości wyleczyły :-) Trzeba próbować, a nie żyć w przekonaniu, że jest się gorszym [co jest kompletną bzdurą!] co uniemożliwia jakichkolwiek kontaktów :) W końcu "kto nie próbuje, ten nie żyje".

czy macie kogos? :)

Ja też mam chłopaka:) jesteśmy razem juz trzy lata, moja wada wzroku nie ma dla niego znaczenia, miał do mnie mnie jedynie żal, że powiedziąłm mu o tym dopiero po roku znajomosci:)

NIe powinnaś myśleć, że  Twoja wada wzroku ma jak kolwiek wpływ na kontakty

z innymi ludzmi:):) 

czy macie kogos? :)

ANNN ale skoro on nawet nie wiedzial,to Twoja wada nie jest praktycznie w ogole widoczna ;] a jak co po niektorzy maja bielmo(like me) to juz sprawa sie troche inaczej przedstawia .

czy macie kogos? :)

A tak Grzesiu! W 100% Cie popieram, a jeszcze gorzej jak to dotyczy kobiety (patrz ja), bo faceci sa przede wszystkim wzrokowcami i pierwsze na co patrza u plci przeciwnej to figura i oczy. No ale czas chyba pogodzic sie z faktem, bycia tzw. singlem.

Re:


:

 

 nom racja, racja ;) 

Re:


:

 

dzolusiu, polemizowalabym... ;) czasem odnosze wrazenie, iz mezczyzni patrza kobietom w oczy...zbyt rzadko ;)

 

 

czy macie kogos? :)

W moim przypadku,,wzrok faceta zatrzymuje sie na ,,,moim biuście niestety chciałabym zeb facet własnie patrzył mi w oczy ,,,bo oczy to zwierciało duszy

czy macie kogos? :)

O chol.. u mnie wolą patrzeć jednak w oczy.;D Może lepiej, żebym mogła odciągać ich uwagę.;P  

Na pytanie już chyba odpowiadałam i nic się nie zmieniło, ale na pewno się pochwalę jak już będę miała czym.

U mnie wszystko się zmienia z czasem, wada jest widoczna przez około 2/3 miesiąca, czyli nie do zamaskowania. Najciekawsze, że przez mniej więcej pierwszy tydzień każdego miesiąca jest ok, a później oko zaczyna  wybierać sobie jakieś dziwne miejsca pobytu.;) Staram się godnie patrzeć ludziom w oczy i albo ktoś mnie zaakceptuję albo nie - ich strata. ;) Wierzę, że kiedyś wszystko wróci do normy.

Serdecznie pozdrawiam i życzę ogromnego powodzenia w tzw. sprawach damsko-męskich.;) 

czy macie kogos? :)

Ja tam  patrze tylko w oczy ale może to takie zboczenie zawodowe:P oczy dużo mówią sam kiedyś z miłości miałem powiększone źrenice tak że nie było widać tęczówki :D aż niekturzy pytali czy coś brałem :P w oczach widać wszystko to fakt:))

czy macie kogos? :)

Witam ;) Ja mam dopiero 16 lat , nie mam jeszcze doświadczeń z chłopakami ,ale pozwolicie,że też coś dorzucę od siebie ;) Ze mną jest tak, że dopiero uczę się akceptować siebie... Czasem kiedy przeglądam się w lustrze, wyobrażam sobie ,że jestem kimś innym ,że mam dobry wzrok... ale to jest złe ,bo za chwile przypominam sobie ,że tak nie jest i chyba już nie będzie... Bywają też takie chwile kiedy oglądam się w lustrze i myślę sobie ,że to przecież tylko , TYLKO oko... nie świadczy to o tym jakim jestem człowiekiem i jakie będę mieć życie. To podejście na pewno bardziej mi pomaga ;) Mimo wszystko jest mi bardzo ciężko ,ale mam nadzieję ,że kiedyś będzie lepiej. Chciałabym kiedyś założyć rodzinę ,oczywiście ,że tak ;) Teraz idę do szkoły średniej, ale planuję studia ponieważ jestem ambitna i dobrze się uczę. Nie chcę chować się przed ludźmi.. I coraz częściej dochodzę do wniosku ,że jeśli ktoś mnie nie akceptuje, to jego strata. Pozdrawiam wszystkich ;*

czy macie kogos? :)

Kilka lat temu też miałam ten sam problem, wmawiałam sobie, że nikogo nie znajdę, że nikt nie będzie chciał mnie itp. itd. A teraz od prawie 3 lat mam drugą połówkę. Na początku bałam mu się powiedzieć, że jestem jednooczna, jednak po paru tygodniach odważyłam się, był w lekkim szoku ale tak samo jak moi znajomi, przyzwyczaił się a nawet zdarza mu się o tym zapomnieć.  Tak więc moim zdaniem wszystko zależy od drugiej osoby, tylko nie można tego ukrywać.

Hej :)

hm.....znam tą strone od kilku miesięcy, czasami wchodzę żeby poczytać jak ludzie z podobnymi problemami do moich radzą sobie w życiu. Dziś postanowiłam założyć sobie konto na tej stronie- też jestem jednooczna od urodzenia. Hm...tzn urodziłam się z naczyniakiem na lewej gałce ocznej, która została usunięta gdy miałam 9 lat (teraz mam 23)....teraz nosze opatrunek, wlasciwie przez całe 23 lata go nosiłam,

A jesli chodzi o pytanie "czy kogoś mamy" ja mam chłopaka od prawie 4 lat. Poznalismy sie przez internet...rozmawialismy ze sobą 2 lata zanim zdecydowałam się z nim spotkać w realu...oczywiście bałam sie jak zareaguje, chociaż przed spotkaniem powiedziałam mu o opatrunku żeby uniknąć niepotrzebnego zdziwienia. Odrazu między nami zaczęła pojawiać sie silna wieź...zapewno to również efakt 2letniego rozmawiania przez GG. Układa nam sie dobrze, jemu nigdy nie przeszkadzał moj brak opatrunka...nie wstydził sie tez poznać mnie ze swoimi znajomymi...to chyba ja bardziej się bałam...jakoś tak nie ufam ludziom, zapewne prze lata naśmiewania się ze mnie typu "pirat". Ale wiecie co? Mam to gdzies...dzięki temu że poszłam na studia (Wrocław) mam większą wiare w siebie, nie narzekam na brak znajomych i przyjaciół, jednak jeśli chodzi o zawieranie nowych znajomości to zawsze boje się ze ktos zacznie oceniać mnie po wyglądzie.
 Pozdrawiam Was :D

czy macie kogos? :)

Żaneta witaj na forum :) Gratuluję podejścia i fantastycznego chłopaka. Historie takie jak Twoja zawsze są dla mnie dużym pocieszeniem i czytam je ze wzruszeniem. Pozdrawiam!
  | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 |